Satelita z 1964 roku spada w kierunku Ziemi

Pod koniec ubiegłego sobotniego (29) popołudnia, około godziny 18:10 czasu brazylijskiego, w atmosferę Ziemi wpadnie satelita wystrzelony przez NASA w 1964 roku, jeszcze na początku wyścigu kosmicznego.

Oczywiście nie stanowił on żadnego zagrożenia. Satelita jest zbyt mały, by uderzyć w ziemię - spala się w atmosferze jak meteor. Poza tym spadł nad olbrzymim Oceanem Spokojnym.

Pierwsze detekcje obiektu zostały dokonane przez dwa obserwatoria - Catalina Sky Survey (CSS) na Uniwersytecie w Arizonie oraz Asteroid Terrestrial Impact Alert System (ATLAS) na Uniwersytecie na Hawajach. Były to dwie niezależne detekcje, które zwróciły uwagę.

Początkowo wykrywając obiekt na kursie kolizyjnym z ziemską atmosferą, naukowcy myśleli, że to niewielka asteroida. Wejście asteroid w atmosferę jest niezwykle częste.

Tymczasem Centrum Badań Obiektów Bliskich Ziemi (CNEOS) w Laboratorium Napędu Odrzutowego NASA oraz Centrum Koordynacji NEO Europejskiej Agencji Kosmicznej przeprowadziły precyzyjne obliczenia.

Wkrótce potem, po przeanalizowaniu jego różnych cech, od wielkości po przebieg, naukowcy zdali sobie sprawę, że nie jest to asteroida, a w rzeczywistości OGO-1, satelita wystrzelony w 1964 roku przez NASA.

"Statek kosmiczny ulegnie fragmentacji w atmosferze i nie będzie stanowił zagrożenia dla naszej planety - ani dla nikogo na niej - i jest to normalne końcowe zdarzenie operacyjne dla emerytowanych statków kosmicznych" - wyjaśniło oświadczenie NASA.

OGO-1

Orbitalne Obserwatorium Geofizyki 1 (OGO-1) było pierwszym z serii sześciu satelitów wystrzelonych w latach 60. przez amerykańską agencję kosmiczną NASA.

Misją OGO-1 było zbieranie danych o polu magnetycznym Ziemi, a także obserwacja oddziaływań między Ziemią a Słońcem. Statek kosmiczny działał w latach 1964-1969. W 1971 roku został wycofany z eksploatacji.

Jak mówi powiedzenie: "wszystko, co odchodzi, wraca" i to jest naturalna śmierć satelitów. Krótko mówiąc, wszystkie obiekty krążące wokół Ziemi są w stanie swobodnego spadku, w tym gigantyczna Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS).

OGO-1 od momentu wycofania z eksploatacji boryka się ze swobodnym spadkiem i dopiero teraz wchodzi w atmosferę.

Czy wiecie, że w dzieciństwie przywiązywało się sznur do wiadra z wodą i obracało nim, żeby sprawdzić, czy woda nie spada (a może tylko ja tak robiłam?)?

Zresztą to ten sam efekt, grawitacja ciągnie satelitę w dół. Jednak siła styczna sprawia, że ma on tendencję do ucieczki przed ziemską grawitacją.

Ale jego siła styczna jest wciąż mniejsza niż siła grawitacji, więc nadal jest on powoli ciągnięty w kierunku Ziemi. Tak powoli, że dotarcie do tego punktu zajęło mu 49 lat.

Najciekawsze jest to, że wszystkie pozostałe pięć, wystrzelone później, wróciły już na Ziemię. OGO-1, nawet będąc najstarszym, jest jednak jedynym z nich, który wciąż zapuszczał się w kosmos.

Z informacjami od NASA e Space.com .

Przewiń do góry